Obserwuję. Lubię obserwować. Zawsze lubiłam. Obserwuję świat i siebie. Patrzę na ludzi i na siebie, do siebie i w siebie. I taka oto dziś mnie refleksja nachodzi.
Dużo z nas ma tak:
-usłyszymy jakiś pomysł, od razu za nim podążamy
-coś nas zainspiruje, od razu działamy, żeby zrealizować
-pojawi się jakiś pomysł w głowie, od razu trzeba działać
Żeby nie uciekło, żeby ktoś wcześniej nie podebrał pomysłu, żeby być tą/tym pierwszym.
Nawet jak Ci się wydaje, że to nie o Tobie, to jeśli masz we krwi ciągłe działanie, to jednak jest to o Tobie.
I o mnie, też to jest.
Taki przymus wewnętrzny działania.
Czyli cały czas do przodu, nie w tu i teraz. Do przodu, czyli do umysłu. Ciało nie potrafi wybiec w przyszłość. To umie tylko umysł. Mały umysł-Egoumysł, małe Ja. Czyli, wyobrażam sobie to tak, że ciało sobie działa tutaj, w tu i teraz, bo gdzie miałoby działać? A umysł wypruwa czołem, korą przedczołową, czy inną tam korą nową do przodu. Umysł, a za nim zwiędnięte, bez energii, wleczone na smyczy ciało.
I tu leży problem. Dobrze czujemy się jak ciało i umysł w harmonii, razem, w miarę w jednej przestrzeni. Czym dalej umysł od ciała, tym gorzej, na dłuższą metę, się czujemy. Ciało miotane przez pożądliwe małe Ja. Chaos. Brak energii. Bezsilność. Depresja. Pustka. Pomieszanie. Bezsens. Napięcie. Lęk. Przeplatane lub poprzedzone ekscytacją, mobilizacją, fascynacją, zaangażowaniem…
„On prowadzi egzystencję, w której uzyskuje tożsamość przez działanie, tworzenie czegoś. Pomysł, żeby po prostu być, musi być w jego przypadku usprawiedliwiony dokonaniami, a na ich temat przeżywa ciągły niepokój” mówi w jednej ze swoich superwizji Irvin Yalom. Mądrze mówi.
Co to oznacza? Że ciągle działając, nie jesteśmy. Bycie jest dla nas trudne, przytłaczające, nie potrafimy w nim być-uciekamy do umysłu, a ten wymyśla nam coraz to nowe pomysły, działania, akcje, wyzwania….cudowne, może ekscytujące, może absolutnie wyjątkowe, może niecierpiące zwłoki….
- Kolejne kurs do odbycia – małe Ja
- Kolejny pomysł na zarobienie pieniędzy-małe Ja
- Kolejny projekt do zrealizowania – małe Ja
- Kolejny wyjazd zagraniczny do pokazania na Social Mediach -małe Ja
- Kolejny certyfikat do uzyskania – małe Ja
- Kolejna sukienka do zawieszenia na plastikowym ciele – małe Ja
- Kolejne…….
Co warto zrobić? Jak zawsze. Zatrzymać się. Nie dać się uwieźć zawołaniom małego Ja. Zatrzymać się i poczuć napięcie, które w nas jest, kiedy nie podejmujemy wyzwania. To jest właśnie to napięcie, które każe nam działać. Wcale nie jest to żadna pasja, nieprawdopodobnie kreatywny umysł, dar, talent, czy realizowanie swoich marzeń czy potencjału. To jest nasze napięcie, nasze „nie” dla życia. Nasze poczucie, że nie zasługujemy, że musimy doskoczyć, być w jakimś sensie wyjątkowi, albo przynajmniej nie gorsi.
Oczywiście dla umysłu, który ucieka przed życiem, pomysł zatrzymania się jest żenująco mały, prymitywny, nudny, minimalistyczny i ograniczony. Tak musi sobie tłumaczyć umysł, który boi się zatrzymać. W końcu musi „wyjść z tego z twarzą”, musi zachować fason, spozycjonować się powyżej. Taki zabieg umysłu. Znasz to? Ja znam.
Od jakiegoś czasu uciekam przed takim działaniem. Zawsze się zastanawiam. Świadomie odkładam w czasie, żeby zakiełkowało to, co naprawdę ma zakiełkować, a obumarło to, co było chwilową podnietą. Leżą u mnie na półce 2 duże projekty. Leżą od jakiegoś czasu i czekają. Obserwuję je, badam. Pojawia się chwilowy zryw umysłu. Zostaję. Nie działam. Dalej się przyglądam.
Podczas realizacji wstępnej jednego z nich usłyszałam pewien męski głos: „Ale trzeba działać, bo konkurencja nie śpi” 😉
Mam ten przywilej i ogromną trudność zarazem, że mój umysł lubi pławić się w konfliktach (stąd też coraz rzadziej go słucham) i z jednej strony usłyszał, co powiedział Pan X, i już mobilizował się do działania. Z drugiej podszepnął szybko i z odrobiną pogardy: „Ale to żałosne. Nie planuję w żadnych Ego wyścigach uczestniczyć”.
Popatrzyłam na obie piękne manifestacje mojego małego Ja i postanowiłam pobyć z tym. Jestem już od kilku miesięcy. Nigdzie się nie spieszę, nigdzie nie planuję gnać, nie planuję nikogo wyprzedzać, ścigać się z małymi Ja innych osób. Tak sobie jestem.
A dziś życzę Ci zatrzymania, porzucenia wszystkich Ego pomysłów na siebie i życie, i po prostu bycia. Bycia Ci dziś życzę. Fajne ono.
Katarzyna, która ze wstydem musi przyznać, że małe, jazgotliwe Ja czasem zdominuje moje życie. Szczęśliwie coraz rzadziej.