Cisza.
Niezręczna cisza…
Cisza w napięciu….
Cisza złowroga….
Ciche dni….
W ciszy zaczynamy słyszeć te nasze myśli, których nie chcemy słyszeć. Na co dzień zagadane, zarzucone setką bezwartościowych zdań i konwersacji.
Cisza w towarzystwie. Często niezręczna. Jak się czujesz kiedy nikt nic nie mówi? Czy zastanawiasz się, że może wypadałoby coś powiedzieć? Może jakoś krępująco? A może nawet się nie zastanawiasz, ale za to Ty zawsze gadasz i gadasz? Dlaczego nie potrafisz pobyć w ciszy? Serio, masz tyle do powiedzenia? Serio, myślisz, że wszyscy z zapałem słuchają potoku słów? A może siedzisz w ciszy bez krępacji, ale za to zapadasz się w sobie, tracisz kontakt z ludźmi naokoło? Jakby ich w ogóle nie było? Uciekasz przed ludźmi w siebie? W swoją ciszę?
Dla mnie bycie z innymi w ciszy, jest jak papierek lakmusowy naszego kontaktu z drugim człowiekiem.
Bycie w ciszy i zobaczenie, co we mnie, w moim ciele się wtedy dzieje? Co w emocjach, kiedy cisza wśród ludzi? Co w myślach? Ale najważniejsze, co w ciele? Bo to ciało pokaże, to co w podświadomości siedzi. Może lęk przed bliskością? Może przed odrzuceniem?
Jeśli w ciszy, czuję napięcie w mięśniach, w trzewiach, dudnienie serca, potliwość, trzęsienie, pobudzenie, nerwową ruchliwość, swędzenie, niewygodę, napięcie w oczach, jeśli pojawiają się emocje: irytacji, złości, zaniepokojenia, rozdrażnienia, wstydu, skrępowania. W głowie pojawia się natłok myśli najróżniejszych: że nuda, że co to? Że kiedy to się skończy? Że bez sensu. Krytycyzm…. Wszystko to znaczy, że pod wpływem kontaktu aktywuje się mój współczulny układ nerwowy, czyli stres, czuję zagrożenie. Nie czuję się tutaj bezpiecznie? Dlaczego? Zapewne, to doświadczenie z dzieciństwa tak mnie warunkuje, nie to co tu i teraz. Najchętniej bym uciekłam, albo walczyła, żeby coś zmienić. Energia rośnie i nadyma się od środka.
Jeśli czuję wiotkość, brak czucia w ciele, zimno, bezruch, brak energii, nie zauważam innych ludzi, jestem pochłonięta sobą, skoncentrowana na sobie do wewnątrz. Jeśli w tym kontakcie czuję pustkę, rezygnację, zobojętnienie, bezradność, słabość. Jeśli brak tutaj emocji, płaski afekt-jak to się ładnie mówi w psychologicznym żargonie. Myśli odlatują we wspomnienia, historie, plany lub oderwaną od ciała medytację, to znaczy, że powolutku sobie dysocjuję, zamrażam się, oddzielam od kontaktu. Mój układ nerwowy w kontakcie z drugim człowiekiem jest przerażony. Ten kontakt jest dla niego trudny, musi się wyłączyć, odlecieć gdzieś, byle nie czuć….Energia opuszcza ciało, wycieka, albo zamrożona kostka lodu.
Nie poczujesz tego, kiedy ciszę zakryjesz słowami. Mówienie, kompulsywne mówienie jest mechanizmem, żeby sobie ulżyć, żeby wyładować pobudzoną energię. Mówienie, które nie ma celu. Jest mówieniem dla mówienia…kompulsja.
Kiedyś, dawno temu, w czasach, których nikt już nie pamięta, usłyszałam od ważnej dla mnie osoby: „jak ktoś się nie odzywa, to albo o nim pomyślą, że nie mówi, bo jest głupi i nie ma nic do powiedzenia, albo, że jest bardzo mądry i to co inni mówią, jest dla niego zbyt głupie”. Był to komentarz dotyczący mojego milczenia podczas spotkania w gronie większej ilości osób. I mimo, że wydał mi się dość dziwny, to jednak ważność osoby, która wypowiedziała, krytyka mojego milczenia zachowały się w pamięci. Czy od wtedy cisza stała się dla mnie trudna? A Może była już wcześniej? Może stała się później? Nieważne.
Bliskość nie jest o mówieniu. Najmocniej budujemy relacje w ciszy, w byciu, po prostu byciu z drugim człowiekiem.
Czy potrafisz być z kimś bez mówienia? W pełnym, okrąglutkim i tłuściutkim byciu? Bez słów?
Serdecznie zapraszam do wspólnej podróży w doświadczanie Ciszy.
Grupowa Sesja Rozwojowa „Cisza” czwartek 7.12.2023 godz. 19:00 Siódmy Kierunek, Kraków
Więcej informacji: https://psychocialologia.pl/wydarzenia-i-takie-tam/