Ostatnio kręci mnie cisza. Mega mnie kręci. I chodzi o taką głęboką ciszę, kiedy to w końcu umysł przestaje paplać, znikają myśli. Cisza naokoło pomaga, mi pomaga, ale nie o nią tu chodzi. Możemy siedzieć w ciszy życia, a chaos myśli nas przytłacza. Możemy siedzieć w chaosie życia, a cisza w głowie.
Usłyszałam kiedyś, na pewnym szkoleniu z zakresu terapii poznawczo-behawioralnej, że nie ma możliwości, żeby umysł przestał generować myśli. Teraz wiem, że to nie była prawda. Można być bez myśli. Wtedy to w głowie jest taka pustka, bezruch, kompletna cisza, tak wciągająca, że nawet nie ma myśli, żeby coś zmienić 😉 Takie coś odwrotnego do skupienia, takie rozkupienie. Jest takie całkowite zanurzenie, jak w kosmosie…. Fajne to.
I z tego miejsca, z miejsca ciszy nie trzeba już się zastanawiać, co jest moje, a co nie. Jakie przekonanie wzięłam, i czy ono mi służy. Jakiej traumy doznałam i gdzie ona siedzi w ciele. Jaka emocja ciśnie się na powieki od wewnętrznej ich strony i chce się wyrazić. Jakie mam cele życiowe, wartości, czy jak dosięgnąć punktu tzw. „FLOW”. Cisza.
„W ciszy usłyszysz więcej”- parę lat temu ten cytat, skądś, nie wiem skąd, pojawił się na mojej stronie. Ależ on jest teraz aktualny!
W ciszy doświadczysz siebie bardziej niż w kontakcie z całym zastępem ludzi, tych bliższych i dalszych. W ciszy dowiesz się o sobie więcej niż dowiadujesz się od swojego umysłu. Ciekawe to….
Ciszy Ci dziś życzę!
I pisze to ja….
Katarzyna, która myślą i słowem zawsze żyła…..