Jest taki człowiek, z którym spędzam jakieś 70% mojego czasu od 20 lat. Dużo. Ten człowiek ma całkiem fajne pomysły, fajne porównania, fajnie gada. Dziś oprę się na jego porównaniu, bez jego zgody. Raczej do sądu z tym nie pójdzie, bo ze wspólnego majątku musiałabym płacić 😉 Bezsensu by to było 😉 ,więc w poczuciu bezkarności idę z jego w świat.
Fajne jest takie miejsce w życiu, w którym zaczynamy rozumieć, że tylko wtedy kiedy razem, jako wszyscy: rodzina, grupa, ludzkość, idziemy do przodu, to tak naprawdę idziemy do przodu. Jeśli jednej osobie wydaje się, że idzie do przodu i przegania innych, to tak naprawdę wszyscy się cofamy i w sumie każdy na tym straci, albo jeśli jedna osoba z tyłu niezauważona, to tracimy wszyscy.
I tutaj takie fajne porównanie @Benny Goodman. To tak jak w takiej prostej grze komputerowej. Takie np. kwadraciki, dużo kwadracików. Jeśli jeden idzie w górę to wszystkie razem idą w górę. Jak jeden kwadracik spada, to wszystkie spadają w dół. Wygrana, kiedy wszystkie razem dojdą do mety, inaczej się nie da.
No i wyobraźmy sobie taką oto sytuację, przekładając na życie codzienne. Idziemy w górę, kiedy kolektywnie wszystkim jest lepiej, bo jak choćby jednej osobie gorzej to w dół. Jedna osoba się wybija w przód-niby powinno być tak, że inni też pójdą, ale jak to z naszymi umysłami bywa: wybijająca osoba wzbudza złość, zazdrość i takie tam, które nieuchronnie ciągną w dół innych, bo tym innym jest emocjonalnie gorzej. Co więcej ta osoba zapewne wzmacnia swoje ego porównywaniem się z tymi, co za nią i to tym bardziej cofa wszystkich. W najlepszym przypadku możemy wszyscy, jak w tej grze, wyjść na zero, a w najgorszym wszystkie kwadraciki w grze spadają o level lub więcej. A co się dzieje, kiedy jedna osoba spada w dół? To wszyscy spadają, chyba, że ktoś zareaguje sercem i pomoże. Wtedy w najgorszym przypadku wyjdzie na zero, a w najlepszym na plus, bo wiadomo, serce dużo może i pomaganie z serca innym sprawia, że wznosi się zarówno odbiorca jak i dający i obserwatorzy także.
Jaki z tego wniosek? Żeby się wznieść, najlepiej odpuścić swoje indywidualne parcie w przód, a skupić się na dawaniu.
Dawanie= nic nie oczekuje w zamian, może być anonimowe i raduje się tylko samym aktem dzielenia się.
Dawanie, kiedy oczekuję czegoś w zamian (nawet dziękuję lub wdzięczności, czy innej przymilności) nie jest dawaniem, a transakcją wymiany.
Dopiero jak dajesz, to czujesz, że to masz.
Dopiero jak dajesz z serca, to czujesz, że masz serce.
Dopiero jak dajesz miłość, to czujesz że masz miłość w sobie.
Znasz to? Rozpierające uczucie w sercu wzbudzone dzieleniem się?
Dnia pełnego dawania z serca Ci dziś życzę
Inspiracja: „Kurs cudów”