Jak często, rozpoczynając naszą pracę „nad sobą” plątamy się w zakamarkach umysłu, konfliktów wewnętrznych, przekonań, wzorców? Jak często rozwiązujemy nierozwiązywalne zagadki przeszłości, odkrywamy nowe odsłony naszych relacji z rodzicami, opiekunami, nauczycielami? Jak często przechodzimy ciężkie chwile wspominając, uświadamiając sobie, że świat nie był taki jaki myśleliśmy, że był, żeby chwilę później dojść do wniosku, że może nie było tak źle? Za chwilę znów szukamy logiki w tym, co fragmenty naszej pamięci zebrały w pokraczną całość.
Umysł jest kapryśny, pamięć tworzona z każdym wspomnieniem na nowo. Szukamy wytłumaczenia, zadośćuczynienia, staramy się wybaczać, być wdzięczni, wyrzucać emocje, zarządzać emocjami, stawiać sobie cele, płynąć z prądem życia, poddać się, odpuścić, a za chwilę aktywnie kreować życie. Dużo myśli, bardzo dużo. W całej tej umysłowej zawierusze, zapominamy, że życie dzieje się teraz, w tym miejscu, w którym jesteśmy. Że życie dzieje się przez kontakt z własnym ciałem i poprzez nie, poprzez doświadczanie zmysłami.
W ten sposób leczymy też traumę. Pozwalamy naszemu ciału na doświadczanie dobrej teraźniejszości. Trauma, to zachowane w naszym układzie nerwowym wspomnienie i automatyczna reakcja zamknięcia, zamrożenia. Ciału/układowi nerwowemu wydaje się, że to, co już się skończyło dzieje się nadal. Ciało musi uwierzyć w odmienną rzeczywistość. W to, że teraz jest bezpiecznie. Nauczyć się rozluźniać. Układ nerwowy uczy się nie przez tłumaczenia umysłu, a przez bycie w bezpiecznym doświadczeniu.
Wielu bezpiecznych, spokojnych i głębokich doświadczeń Ci dziś życzę…wakacyjnie
